Jeśli czytacie regularnie mojego bloga wiecie już, że mój syn łatwo zakochuje się w kolejnych modelach RC. Zaczęło się od czołgu zdalnie sterowanego, później pojawiła się zajawka na samochód RC typu off-road i na on-roadowym aucie do driftu póki co się skończyło. U mojego syna wygląda to na prawdziwą pasję, bo jego zajawka nie okazała się być krótkotrwała, lecz trwa stale. Syn w każdej wolnej chwili zabiera swój model RC i rusza w teren.
Mogłabym się martwić o to, że pieniądze zostały wyrzucone w błoto, jeśli syn pobawiłby się pobawił i rzucił w kąt te zabawki. Ale na szczęście w jego wypadku taka sytuacja nie wystąpiła. Wręcz przeciwnie, cały czas o tym rozmawia, czyta w sieci, udziela się na forach internetowych. Poznał już wielu zagorzałych modelarzy i wszedł w świat RC na dobre.
Popieram pasję syna ponieważ modelarstwo łączy w sobie dwie cechy szczególnie ważne dla rozwoju dziecka: z jednej strony uczy koordynacji i myślenia przestrzennego z drugiej strony sprawność fizyczna dziecka jest cały czas na wysokim poziomie pobudzenia.
I wszystko fajnie, ale najlepiej, żeby nasza pociecha wychodziła z modelem zdalnie sterowanym na zewnątrz. Po pierwsze dlatego, że nie ma lepszej formy wysiłku fizycznego jak ten na świeżym powietrzu, a po drugie nie chcemy mieć zdemolowanego domu. Dlatego jak tylko syn sięga po auto RC od razu kieruję go na dwór. Chodzi o to, żeby nawet nie próbował rozpocząć jazdy po mieszkaniu, bo może się to skończyć chęcią pozostania w domu. Konsekwencja w tym wypadku jest kluczem do sukcesu i doprowadzi do sytuacji, kiedy Twoja pociecha w odruchu będzie wychodzić z modelem RC na zewnątrz.