Impreza urodzinowa, to niezwykły dzień dla każdego dziecka. Nie tylko dlatego, że otrzyma w tym dniu prezenty. W tym szczególnym dniu dziecko staje się gwiazdą – jest w centrum uwagi, bo to jemu dedykowane są wszystkie starania. Nasz syn miał ostatnio urodziny – takie z prawdziwego zdarzenia. Zaprosił rówieśników, został przygotowany catering – a raczej został zamówiony :), do tego wszystkiego balony i genialnie ustrojony salon.
Syn czekał od samego rana i ciągle powtarzał, że już nie może się doczekać. Jest to zrozumiałe – w końcu też kiedyś byłam dzieckiem i też nie mogłam się doczekać mojej imprezy urodzinowej. Ale kiedy już wybijała ustalona godzina na którą były zaproszone wszystkie rzeczy, nasza pociecha chodziła nerwowo i spoglądała przez okno wypatrując gości. W końcu zaczęli się schodzić i oczywiście na wejściu wręczać prezenty. Pomimo, że podarki otrzymywane są od razu, to dzieciaki mają taką fajną tradycję, że wszystkie prezenty mogą być rozpakowane dopiero po zdmuchnięciu świeczek na urodzinowym torcie.
I tak też się stało, kiedy solenizant przystąpił do zdmuchiwania świeczek, na jego twarzy od razu można było wyczytać: “Już za chwilę dowiem się jakie prezenty otrzymałem”. I zaczęło się – syn wyjmował po kolei każdy prezent nie kryjąc uśmiechu na twarzy i wielkiego zadowolenia ponieważ każdy upominek okazał się być modelem zdalnie sterowanym.
Nie trudno sobie wyobrazić co działo się potem – istne szaleństwo RC. Syn po kolei testował każdy model zdalnie sterowany. Brał po kolei każdego pilota i wykonał pierwszą jazdę próbną samochodem zdalnie sterowanym typu truggy, czołgiem German Tiger, próbę lotu helikopterem i w końcu coś na co czekał z największym utęsknieniem – lot dronem. Z autem RC oraz czołgiem RC miał już do czynienia, pierwsze kroki w sterowaniu helikopterem RC poczynił na symulatorze lotu, natomiast dron był dla niego nie lada zagadką. Fakt, że w końcu stanie za sterami drona mocno go ucieszył, ale też lekko zestresował. Nie da się ukryć, że wyzwanie było dla niego czymś ważnym, ale na szczęście powoli i na spokojnie poradził sobie z tym zadaniem.
Już do samego końca imprezy dron grał pierwsze skrzypce. Okrzyków i świetnej zabawy nie było końca. Nie że zupełnie nie było końca, bo z czasem zaczęli przyjeżdżać rodzice i odbierać swoje pociechy. Syn stwierdził, że to był najpiękniejszy dzień w jego życiu.